- Głośniki
- 28 stycznia 2023
Recenzja flagowego modelu Fiio z pojedynczym przetwornikiem, FD7
Fiio, początkowo znane na naszym rynku z odtwarzaczy, kilka lat temu stopniowo zaczęło denerwować swoich niedoszłych słuchawkowych konkurentów, najpierw ich chińskich odpowiedników, a teraz wszystkich. Dzisiaj marka Fiio jest znana jako jeden z najszczególniej progresywnych producentów słuchawek wewnętrznych wśród chińskich firm. Moje wprowadzenie do Fiio zaczęło się w 2015 roku od odtwarzacza X1, który miał wszystko świetne oprócz samego dźwięku. W tamtym czasie byłem sceptycznie nastawiony do wszystkiego co wyprodukowane przez Chińczyków. W efekcie dodałem Fiio do listy nieciekawych, dopóki nie dostałem ich DACa - K5Pro (poprzednika K5Pro ESS), który mimo wszystkich swoich niuansów miał całkiem "smaczne" brzmienie, a dodatkowo jego koszt czynił z tego DACa bardzo ciekawe urządzenie. Jednak gruntownie zrewidowałem swoje poglądy na temat tej firmy, gdy usłyszałem słuchawki, hybrydy dokanałowe FH7. Potem przez moje ręce i uszy zaczęły przechodzić niemal wszystkie ich odtwarzacze, DAC-i i słuchawki. Dla mnie osobiście Fiio zyskało już reputację firmy, która oferuje absolutnie wszystko co najlepsze w danej cenie. Wiele osób już wie, że jeśli chcesz dostać 100% za wydane pieniądze, a nawet więcej, to jest to Fiio. Świetnym przykładem ich "nauszników" jest Fiio EM3. Miejmy nadzieję, że nie zmienią tego trendu.
Nieco ponad 5 lat temu Fiio wypuściło swoje pierwsze słuchawki douszne, FiiO EX1, które posiadały pojedynczy dynamiczny przetwornik i przez wielu uważane były za kopię Dunu Titan 1. Nawiasem mówiąc, co ciekawe, wiele firm, także tych dobrych, zaczyna od kopii. Następnie Fiio zaczęło szybko rozwijać segment słuchawek dokanałowych i tzw. IEM. Jeśli chodzi o słuchawki IEM, to firma ma obecnie trzy główne linie, są to: dynamiczne, armaturowe i hybrydowe IEM. Fiio FD7s to w chwili pisania tego tekstu flagowce w ofercie słuchawek Fiio, które posiadają pojedynczy dynamiczny przetwornik. Widać postęp i Fiio w miarę dojrzewania zaczyna zbliżać się do audiofilów, a moim zdaniem FD7 to chyba ich pierwszy model, który jest jak najbliżej kategorii audiofilskiej. A teraz więcej szczegółów.
Specyfikacja FiiO FD7:
Typ przetwornika: jeden przetwornik dynamiczny 12 mm
Zakres częstotliwości: od 10 Hz do 40 kHz
Czułość: 111 dB
Impedancja: 50 Ohm
● Odłączany kabel: długość 120 cm, złącza MMSH
Kabel: ●● Odłączany kabel: długość 120cm poprzez złącza MMCX; ●● Waga: 11g na słuchawki.
Pakowanie i wysyłka
Słuchawki przychodzą w pięknym czarnym pudełku z magnetycznym mocowaniem. Wewnątrz pudełka znajdziemy słuchawki wraz z kablem, instrukcję obsługi, zestaw wkładek dousznych (15 par), dwie wymienne wtyczki (2,5mm + 4,4mm), dwie dodatkowe słuchawki dźwiękowe (tuby) o różnych średnicach, pędzelek, skórzane etui do przechowywania słuchawek oraz klucz do wymiany kabla.
Kilka słów o kablu. Kabel jest świetnej jakości, wykonany z czystego srebra, miękki i lekki. Połączenie to MMCX, które jest już standardem w wielu IEM-ach. Bardzo rozbudowany i przyjazny dla użytkownika system wtyczek. W instrukcji jest dokładny opis wymiany wtyczek, polecam najpierw przeczytać. Dostarczany ze standardową wtyczką niezbalansowaną 3,5mm. Sam przewód obsługuje połączenie zbalansowane poprzez dołączone wtyki zbalansowane 2,5mm i 4,5mm.
Teraz o poduszkach na uszy. W pudełku znajdziesz następujące poduszki douszne: 3 pary poduszek z wzmocnieniem basu w rozmiarach S, M, L, 3 pary poduszek w rozmiarach S, M, L do wokalu i średnich tonów, 3 pary poduszek SpinFit w rozmiarach S, M, L, 2 pary piankowych poduszek dousznych w średnim rozmiarze, 2 pary "standardowych" poduszek dousznych zapewniających zrównoważone brzmienie w rozmiarach S, L, 2 pary "piramidek" Tri-Flange w rozmiarach S, L.
Projektowanie i ergonomia
W przeciwieństwie do serii FH główny korpus FD7 nie jest wykonany z aluminium lub magnezu. Zamiast tego FiiO zastosowało jednoczęściową jednostkę ze stali nierdzewnej, starannie wyrzeźbioną przy użyciu 5-osiowej frezarki. Materiał jest bardzo kontrowersyjny, a dlaczego zostanie opisany później. Słuchawki są błyszczące i mają czarny kolor, ale w zależności od oświetlenia wygląda to czasem jak bardzo głęboki bordowy kolor, na pewno jest jakaś domieszka koloru, ale trudno nazwać je czystą czernią. Bok obudowy ma nieskomplikowane faliste linie ze złotymi inkrustacjami, wykonanymi bardzo starannie i z jakością. Chińczycy mają problem z wytłumaczeniem tego "rysunku" na korpusie słuchawek, że to niby starożytny chiński krajobraz z rzekami i wodospadami, a przynajmniej ma wywoływać takie skojarzenia. Co tu dużo mówić, chińskie poczucie humoru, albo moja ograniczona wyobraźnia widzi tu tylko kreski. Design jest dla fanów, mi osobiście dużo bardziej podoba się FA7S. Jeśli porównać je z Meze Advar, to FD7 wyglądają moim zdaniem trochę surowo i prymitywnie, ale gusta i kolory są różne. Jeśli chodzi o wagę, to słuchawki nie są ciężkie, ale nie są też lekkie. W porównaniu z masywnymi wizualnie hybrydami FH, FD7 jest zauważalnie cięższy. Nie czuć tego ciężaru w uchu.
Co do komfortu, to osobiście nigdy nie czułem się w 100% komfortowo w żadnym modelu monitorów dousznych IEM. Były modele mniej lub bardziej wygodne, ale IEM jako kategoria nigdy nie był dla mnie osobiście w pełni komfortowy. Kilka słów backstory. Dlaczego istnieją monitory wewnątrzkanałowe? Są to słuchawki przeznaczone dla muzyków, do monitorowania podczas występów na żywo. W zasadzie zastępują one wielkie ciężkie monitory leżące na podłodze i skierowane na muzyka. Monitory te znajdują się teraz w jego lub jej uchu, stąd nazwa - monitory douszne. Ich przewód przechodzi za uchem u góry i przechodzi za plecami słuchawki, aby muzyk nie mógł ich przypadkowo wyciągnąć. Obudowa IEM jest zazwyczaj cięższa i większa niż w przypadku przewodowych monitorów dousznych. Historycznie rzecz biorąc, monitory douszne są dopasowywane do indywidualnego ucha w celu zapewnienia komfortu, lepszej retencji, lepszej izolacji hałasu i, co ważne, lepszego dźwięku. Z tego powodu prawie wszystkie monitory douszne są od początku dostosowywane do potrzeb klienta. Stworzenie uniwersalnych monitorów dousznych (IEM) jest fizycznie niemożliwe, natomiast łatwo jest stworzyć uniwersalne pełnowymiarowe słuchawki. Ta konstrukcja, IEM, nigdy nie została stworzona do użytku domowego. Jestem więc sceptyczny wobec "uniwersalnych" monitorów wewnątrzkanałowych - jako mainstreamowych do codziennego użytku, co jest na granicy nonsensu po prostu dlatego, że nie ma uniwersalnego kształtu ucha i kanału słuchowego.
Wracając do naszych Chińczyków i odkładając na bok czynnik subiektywny, FD7 mają średni poziom komfortu i przeciętny, normalny wśród IEM-ów poziom retencji. Nie mogę ich zbytnio wyróżnić w żadnym kierunku w porównaniu do wszystkich innych monitorów, które miałem. W mojej pamięci są nieco wygodniejsze od poprzednich modeli, hybryd takich jak: FH3, FH5, FH7. Również pod względem komfortu w mojej opinii ustępują Meze Rai Solo i wszystkim słuchawkom Shure, które słyszałem (ich modele mają podobną konstrukcję). Chyba w cenie FD7 osobiście spodziewałbym się czegoś bardziej anatomicznie wymagającego i znowu potykamy się o czynnik subiektywny, to co dla mnie jest wygodniejsze, dla kogoś innego będzie przeciwieństwem. Jeśli więc również klasyfikujesz się jako słabo kompatybilny z IEM pod względem komfortu, gorąco polecam przymierzyć je przed zakupem.
Co do obudowy - jest metalowa i jest tu pewien niuans, którego Fiio nie uwzględniło. Jeśli wyjdziesz na spacer w tych słuchawkach w temperaturach bliskich zeru lub niższych, twoje uszy dosłownie "zamarzną" od zimna, które gromadzi obudowa słuchawek. Jeśli więc planujecie chodzić w tych słuchawkach w taką pogodę, weźcie to pod uwagę.
Dźwięk
FD7 to kontynuacja oryginalnego składu z jednym kierowcą. Sercem słuchawek jest 12mm przetwornik z czystego berylu, który ma "przyspieszać" dźwięk i nie jest to marketingowy chwyt, wystarczy uwierzyć na słowo. Mają najbardziej skupiony, kontrolowany i najszybszy bas, jaki kiedykolwiek słyszałem w monitorze dousznym poniżej 600 dolarów. Jak wiadomo, tam gdzie jest prędkość jest tendencja do "suszenia". Średnica jest nieprzyzwoicie gładka, a góra bardzo dokładna. Wszystko, co implikuje szybkość i agresję te słuchawki są w stanie oddać w najpełniejszym stopniu. Chcę też wspomnieć, że FD7 dość naturalnie reprodukują wokale. Teraz bardziej szczegółowo.
Bas
Myślę, że bas w FD7 jest ich atutem pod względem technicznym. Najbardziej złożone, wyrafinowane nagrania z bogatym, wielowarstwowym basem są odtwarzane łatwo, bez wysiłku. Nie wiem czy to zasługa beryla czy nie, szybkość i perkusyjność niskiego zakresu jest imponująca. Bas nie jest zaakcentowany, na moje ucho zakres jest stosunkowo równy od samego dołu do 200Hz. W zależności od zastosowanych przystawek basu może być więcej lub mniej, ale osobiście stwierdziłem jego brak przez większość czasu. Ze względu na swoją szybkość, czuje się "sucho". W niskim zakresie brakuje masy, "grubości". Pianka lub przystawki basowe trochę ratują sytuację.
Midrange
Cóż, to chyba najnudniejszy średniak jaki istnieje. FD7 są płaskie jak biurko w średnicy, z lekkim podbiciem w okolicach 3kHz, szczególnie przy neutralnych, domyślnych rozszerzeniach. Ten przypominający monitor AFC byłby zapewne odpowiedni dla koneserów klasyki. Osobno warto wspomnieć o wokalach. Mają one tendencję do lekkiego podkreślania głosu kobiecego i nie dodają pożądanej wagi głosowi męskiemu. Ponownie, jak w przypadku niskiego zakresu, średnicy brakuje gęstości. Lekkie podniesienie na górze średnicy nie jest dobrym pomysłem, jakoś fajnie. Średnica ma tendencję do liniowości, jest sucha, monitorowa.
Górne częstotliwości.
Mają wzrost od około 7kHz do 10kHz, ogólnie brzmią średnio równo, bez dużych skoków i spadków. Niezwykle szczegółowe, świetnie radzą sobie z dostarczaniem złożonych, warstwowych nagrań z bogatą górą pasma. Brak umiejętności wygładzania dźwięku zwłaszcza w górnym zakresie nie gra im na rękę. Niechlujne płyty z ostrą górą grają ostro, szorstko, krzykliwie zwłaszcza przy zastosowaniu poduszek usznych SpinFit. Chciałabym mieć większą wszechstronność.
FD7 wykazują przeciętny poziom odtworzenia sceny. Wszystko brzmi naturalnie i żywiołowo, słuchawki w ogóle nie próbują niczego zmieniać, podkreślać, upiększać. Beryl daje pewną ostrość w zakresie średnich i wysokich tonów, co prowadzi do zmęczenia przy słuchaniu z głośnością inną niż cicha. Gładkość i monitorowość, otwartość i zwiewność to cztery słowa, które opisują brzmienie FD7. Piątą cechą, dodatkową, ale nie decydującą, jest suchość.
FD7 gra dobrze przede wszystkim "poprawnie" nagrany materiał, wszystko co jest "krzywe" będzie podkreślone. Wszystkie wady nagrania wyjdą na jaw. Nie wszystko zagra dobrze z tymi słuchawkami, zwłaszcza jeśli nagranie jest przesadzone w górnej połowie zakresu częstotliwości. Słuchawki są jak na mój gust zbyt liniowe, płaskie skoki podkreślają ich snobistyczny monidło. Mi osobiście trochę pomógł EQ z filtrem dolnopółkowym +4 dB przy 120Hz i lekkim zanurzeniem w dół przy 700Hz - 1,4kHz.
W jakich gatunkach muzycznych FD7 gra najlepiej?
Rock, myślę, że inżynierowie, którzy projektowali te słuchawki mieli w odtwarzaczu nagrania z tego gatunku jako materiał testowy. Dostroili je do tego. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że rock i wszystkie podobne gatunki grają świetnie na FD7. Również cała muzyka na żywo, muzyka klasyczna i płyty z dużą ilością szczegółów grają całkiem dobrze.
W jakich gatunkach FD7 gra najgorzej?
Elektronika. Wszystko co syntetyczne w naturze gra na nich szczerze mówiąc nie ciekawie. Minimalistyczne gatunki z naciskiem na bas.
Słowo lub dwa o głowicach (tubach) dźwiękowych i ich wpływie na brzmienie. Fiio, oprócz zwykłych rurek, włożył do pudełka dwie pary metalowych dysz o różnych średnicach. Dzięki tym dyszom (rurkom) można zmienić charakter dźwięku:
● S - mała średnica, wzmacnia bas.
M - średnia średnica, zrównoważone brzmienie, ustawienie domyślne.
● L - duża średnica, podkreśla HPF.
O ile słuchawki M i L są kompatybilne z prawie wszystkimi poduszkami usznymi (gumowymi końcówkami), to jakoś S jest kompatybilny tylko z dwoma parami "piramidek" - Tri-Flange w rozmiarze S i L. Można założyć dowolną dyszę na rurkę S, ale wtedy nie jest ona mocowana, tylko nakładana bez mocowania. Co do dźwięku, dysza S wzmacnia głośnik niskotonowy tak jak powinna, natomiast szczerze mówiąc zabija cały dźwięk, staje się on płaski i znacznie mniej szczegółowy. Lampa M jest początkowo bardziej odpowiednia od pozostałych, wszystkie cechy FD7 ujawniają się najpełniej z tą nakładką, dźwięk jest ważony. Tuba L dodaje do i tak już przewiewnego zapasu słuchawek przewiewności, co moim zdaniem jest aż nadto.
Z całego bogactwa dysz najbardziej adekwatne dla mnie brzmienie uzyskałem z gumowych dysz basowych i piankowych w połączeniu ze środkową tubą akustyczną. Najgorszy dźwięk jak na mój gust pochodzi z dysz SpinFit, mimo lepszego poziomu szczegółowości. Również tuba basowa o małej średnicy w połączeniu z Tri-Flange daje szczerze mówiąc fatalny dźwięk. Takie połączenie zmienia słuchawki w "zatyczki do uszu" za 150 hrywien. Jednym słowem bogaty zestaw dysz i rur pozwala na znalezienie własnego brzmienia i komfortu.
Co do źródła. DAC i wzmacniacze o "ciemnym" brzmieniu dobrze pasują do słuchawek. Telefony, laptopy i tablety nie będą w stanie ujawnić wszystkiego, co kryje się w tym modelu. Zakładam, że FD7 musi dobrze komponować się ze wzmacniaczem lampowym, którego niestety w chwili pisania tego artykułu nie posiadam. I wreszcie przejdźmy do wyników.
Najnowsze Artykuły
- Głośniki
- 6 października 2023
Recenzja Bowers & Wilkins PI5 i PI7 - dźwięk i styl
- Głośniki
- 22 września 2023
Odbiorniki Bluetooth FiiO BT3K i BTR5 - wnętrzności HiRes
- Głośniki
- 22 września 2023
Słuchawki TWS Anker SoundCore. Teraz z obsługą LDAC
Kategorie
- Kino domowe 21
- Gramofony 2
- Głośniki 220