- Głośniki
- 16 maja 2023
Top 10 błędów doświadczonego audiofila
Pomysł na ten artykuł wpadł mi do głowy, gdy kończyłem mój "Top 10 błędów początkującego audiofila". Wiele osób pisze o błędach początkujących, ale myślę, że potrzebna jest jakaś rozmowa o Tobie i o mnie, moich stałych czytelnikach, prawda? Coś w rodzaju spojrzenia w lustro.
Nie będę tu jednak poruszał tematów stricte szczegółowych, jak na przykład miłość do vintage'u, przywiązanie do jednej tylko marki, chęć łączenia tego, co niefunkcjonalne i tak dalej. Wszystko to jest osobistą sprawą każdego, każdy audiofil ma prawo słuchać muzyki tak, jak lubi, i żaden rzekomy ekspert nie śmie pod pozorem zaleceń dostosowywać wszystkich do jakichś konkretnych wyobrażeń o ideale.
Nie, chodzi o praktyczną stronę zagadnienia. Są przynęty marketingowe, które dopiero z czasem zaczynają na nas działać, są rzadko weryfikowane przekonania, są też stare nawyki, które prowadzą do znanego nam błędnego koła.
Ostatnio pisałem, że artykuł nie jest tylko dla początkujących, a teraz wybór przyda się również zarówno naszym guru, jak i początkującym. W celach profilaktycznych. Być może w przyszłości uda im się uniknąć niektórych z popularnych błędów. Ostrzeżony znaczy uzbrojony. A więc przejdźmy do rzeczy.
Kupowanie bez słuchania
Och, my już wszystko wiemy. Wiemy wszystko już od dłuższego czasu. Wybieramy swoich faworytów wśród producentów sprzętu Hi-Fi, doskonale wiedząc z doświadczenia, do czego każda firma jest zdolna. Powiedzmy, że pewna marka X nie potrafi "robić dźwięku", ale kiedyś lubiliśmy wszystkie urządzenia marki Y. Poza tym jesteśmy w stanie przeczytać specyfikację techniczną, zrozumieć poprawnie, co jest między wierszami, łatwo oszacować przyszłą rolę każdej nowości w line-upie, przewidzieć, jak zostanie przyjęta, zrozumieć wykresy AFC.
Wszystko to stwarza złudzenie, że w niektórych przypadkach odsłuch na żywo nie jest już tak potrzebny jak kiedyś. Często wybieramy model, na który planujemy iść z daleka, tylko z zapowiedzi i recenzji. Podoba nam się coś, co trudno dostać w swoje ręce. I często mówimy o modelu flagowym, a nie budżetowym.
Teraz to już poważny błąd. Nie polecam kupowania w ciemno urządzeń Hi-Fi, zwłaszcza z wyższego segmentu cenowego, nawet jeśli to wasz ulubiony producent. Bardzo wielu moich kolegów przeżyło rozczarowanie, gdy zamówiona zza morza cenna rzecz w końcu do nich dotarła. Wszyscy mamy inne preferencje smakowe, słyszymy zupełnie inaczej i nawet najtrafniejszy opis dźwięku w recenzji może nie pokrywać się z osobistą percepcją słuchową. Efektem tego są stracone pieniądze na odsprzedaży.
Rozumiem, że wizerunek marki jest w audiofilii bardzo ważny, ale każdy sprzęt ma swoje charakterystyczne pismo, które może się podobać albo nie. A zasady indywidualnego doboru obowiązują zawsze, bez wyjątków. Nie ufaj więc etykietom, nie ignoruj nowych produktów wielu firm, którymi w przeszłości nie byłeś zainteresowany, ale nie bądź też fanatycznie uwielbiony. Po prostu wcześniej postaraj się posłuchać każdego konkretnego modelu na własne uszy. A im droższy, tym bardziej fundamentalny.
High tech i marketing
Jak wiadomo, im bardziej odświętna i wymowna jest prezentacja kolejnej nowości, tym bardziej jest ona pożądana przez doświadczonego audiofila. Te wszystkie oryginalne typy i kombinacje przetworników słuchawkowych, piękne opisy właściwości przetworników z membranami wykonanymi z nietypowych materiałów, zawiły labirynt technologii zastosowanych w odtwarzaczu czy wzmacniaczu, listy wielu możliwych certyfikatów, jakie przeszło urządzenie. Wszystkie te kilometry bogatego tekstu w kartach produktów są napisane dla Ciebie i dla mnie. Początkujący może na coś nie zwrócić uwagi, może czegoś nie zrozumieć, ale wiemy, jaka jest różnica między membraną berylową a membraną z powłoką berylową, jaki dokładnie charakter HF dają armatury, a jaki planary, piezoceramika czy elektrody, co to są tribridże, jaki układ zwrotnicy dla wielu przetworników będzie najlepszy, co wpływa na impedancję wyjściową źródła, dlaczego separacja kanałów jest ważna dla uniknięcia przesłuchów, jaki stopień wyrafinowania przewodów jest wymagany w kablu z najwyższej półki, i tak dalej, i tak dalej.
To wszystko jest wspaniałe, ale bądźcie świadomi - tak naprawdę liczy się tylko dźwięk. Jeśli kupisz trzydziestodrivingowy IEM, którego brzmienie nie przypadnie ci do gustu, to, wierz mi, kwiecista lista skomplikowanych technologii zastosowanych w tym modelu nie będzie dla ciebie pocieszeniem. Bądź więc sceptyczny, słuchaj muzyki, a nie marketingu i pamiętaj, że wszystkie innowacje i wdrożenia nie zawsze mogą być udane.
Zaufaj opinii ekspertów
Zastanawiałem się ostatnio, jak łatwo jest skrytykować w recenzji dowolne urządzenie audio. Z każdego segmentu cenowego. Miękka naturalna wysokość dźwięku - "muliste brzmienie", barwne żywe barwy - "piskorz", otwarta scena o dużej skali - "wokalom brakuje intymności", fakturowy perkusyjny bas - "uderza w głowę i męczy", opalizujące rozbudowane góry - "zbyt lekkie pismo", dobra przejrzystość i detaliczność - "suchość", naturalne cieliste instrumenty - "wiotka i nadmierna masa"... Wszystkie słuchawki i odtwarzacze, bez wyjątku, można łatwo ośmieszyć. I odwrotnie - wady są czasem absolutnie bezwstydnie przedstawiane, jako zalety. Pytanie tylko, jak bardzo powściągliwy będzie recenzent. I z jakiego powodu woli mówić raczej o, powiedzmy, wadach niż o plusach. Czy jest to subiektywne rozczarowanie wynikające z niedopasowania do osobistych oczekiwań i gustów, czy też model jest naprawdę beznadziejnie słaby jak na swoją cenę? Tego prawie nigdy się nie dowiemy.
Ale spokojnie, nawet najbardziej znane flagowce dają spore powody do krytyki. To by było na tyle, jeśli chodzi o chęci. A kiedy, konkretnie, nie jesteś zadowolony z jakiegoś konkretnego charakteru brzmienia, nie zawsze da się uwierzyć, że magia, która dzieje się między tobą a jakimś ukochanym urządzeniem, może równie dobrze zdarzyć się tutaj z inną osobą. Dlatego nigdy nie siadam do pracy ze złym humorem, staram się też dobrze wyspać przed testami nowych modeli, oddać się przyjemnej muzyce i jakoś się nastroić. W przeciwnym razie powinniście czytać moje recenzje, chłopaki...
Chodzi mi o to, żebyście nie przestali kochać swojego sprzętu, niezależnie od tego, kto co o nim mówi. Włącznie z ekspertami, z którymi wydaje się, że macie te same gusta. Zawsze stańcie w obronie swojego wyboru.
Pogoń za exclusivami
Pewnie zauważyłeś też, że w topowym segmencie producenci często wypuszczają na rynek limitowane wersje niektórych swoich udanych modeli. Czasami unowocześnione warianty mają zupełnie oryginalny charakter brzmienia, jak w przypadku linii legendarnych słuchawek Campfire Audio Andromeda i Solaris, tytanowych LPGT, iBasso DX220 MAX itp. W tym przypadku oczywiście różnica w cenie między regularną a limitowaną wersją urządzenia będzie w pełni uzasadniona.
Czasami mamy do czynienia z inną sytuacją - zmienia się tylko design, dodaje się kolory i zdobienia, natomiast cena modelu pozostaje taka sama. To również jest logiczne i sprawiedliwe.
W niektórych przypadkach zmiany dotyczą jednak tylko designu, a nie dźwięku, ale mimo to produkt staje się droższy. Ostatnim przykładem są Noble Sultan w złotych i diamentowych obudowach, słuchawki planarne Meze Empyrean Phoenix w kolorze czerwonym. I wielu audiofilów jest skłonnych przepłacać, nawet jeśli tak naprawdę nie mieli takiego budżetu na zakup. Moim zdaniem to nie jest słuszne. Sprzęt Hi-Fi kupujemy po to, by słuchać muzyki. I choć estetyka też jest ważna, to jeśli metka z ceną jest dla was zbyt wysoka, to nie sądzę, żeby miało sens udowadnianie sobie i innym, że jesteście wyjątkowi i odnosicie sukcesy ze słuchawkami czy odtwarzaczami. Zwłaszcza, gdy polowanie na exclusivy przeradza się w manię.
Ponownie, nie mówię, że drogie, piękne zabawki to coś złego. Chodzi przede wszystkim o te momenty, kiedy nie planowałeś wydać więcej, ale marketerzy ze swoją ekstrawagancką kampanią reklamową z łatwością zagrali na Twoim zamiłowaniu do wyjątkowości. Nie pozwól im na to, dobrze?
Odmowa zmiany preferencji
To jest podchwytliwy temat. Może się zdarzyć, że zaczynałeś jako audiofil z nastawieniem "gładki i szczegółowy dźwięk jest wyznacznikiem"; lubiłeś urządzenia neutralno-monitorowe, a później każde urządzenie oceniałeś według kryterium zgodności z tym pismem. I z obiektywnego punktu widzenia wiedziałeś, że właśnie taka prezentacja jest "dorosła". A kiedy zacząłeś łapać się na tym, że coraz częściej podobają Ci się modele z przyciemnianym lub stapianym dźwiękiem, to w podświadomości pojawia się łańcuszek: "Neutralność to ideał, przyciemnienie jest złe, to znaczy, że robię coś źle". Może się też zdarzyć sytuacja odwrotna.
Zmiana systemu priorytetów nigdy nie jest łatwa, ale to zupełnie normalne, gdy po zakończeniu jednego etapu przechodzimy do drugiego. Ktoś najpierw zachłannie szukał wszędzie zaakcentowanego basu, potem przerzucił uwagę na wyższe częstotliwości, ktoś kupił tylko pełnowymiarowe słuchawki, szydził z in-canali, potem się na nie przerzucił, ktoś cieszył się śpiewną muzykalnością, ale ostatecznie zakochał się w mikrodetalach i szybkości. Historia każdego jest inna, a preferencje brzmieniowe to rzecz kapryśna. Starajcie się nie być kategoryczni przy budowaniu swojego systemu odniesienia. Prawdopodobnie w przyszłości będzie się on zmieniał. To dobrze, ale słuchaj siebie częściej, zamiast wymagać od siebie przestrzegania reguł, które sam sobie ustalasz.
Uprzedzenia dotyczące formatów audio
W naszych kręgach każdy ma swoje twarde zasady. Niektórzy po prostu gardzą MP3 i słuchają wszystkiego innego. Inni preferują wyłącznie Hi-Res i inne formaty DSD, a jakość CD uważają za fatalną. Jeszcze inni, fanatyczni miłośnicy dźwięku analogowego, nigdy nie zgodzą się na włączenie "cyfry" w jakiejkolwiek rozdzielczości. Czwarta to ortodoksyjni sceptycy, którzy całkowicie ignorują streaming, nawet z abonamentem Hi-Fi. Piąty to poważni miłośnicy winyli. Szósty to jego własni, bezwzględni krytycy. I tak dalej, i tak dalej.
Uprzedzenia to zła droga, głupotą jest ograniczanie własnych wyborów nowej muzyki. Oczywiście wszyscy chcemy dobrej jakości, a kiedy raz usłyszymy coś naprawdę przejrzystego, zamaszystego i krystalicznego, nie wrócimy już do bardziej prymitywnego poziomu rozdzielczości. Ale do tej zrozumiałej logiki zbyt często zaczyna się wtrącać snobizm.
A audiofil już kategorycznie nie chce słuchać żadnego Flaca - nie dlatego, że z jakością jest coś nie tak, ale właśnie dlatego, że to FLAC. On chce plików nieskompresowanych, full stop. I nawet jeśli w rzeczywistości nie ma degradacji transferu dźwięku, to wyobraźnia ją wymyśli. Pozostaje tylko ślepy test, ale nawet on jest rzeczą subiektywną.
Polecam skupić się na materiale muzycznym. Są kompozycje boskie, które trudno w ogóle zepsuć, a są też jawne bzdury, nie zagrają lepiej nawet w najwyższym bitrate. Rozwijaj więc swój gust, czytaj historię muzyki i biografie interesujących Cię artystów, poznawaj nowe gatunki i ciesz się pięknem.
Audiofilia powinna odkrywać nowe oblicza znanych nagrań, zabierając słuchacza w samą głębię akustycznej sieci. Po części chodzi o konkretny sprzęt i formaty, ale nie tylko, nie w ogóle.
Przywiązanie do konkretnego urządzenia
Często zapominamy, jak ważne jest harmonijne dopasowanie słuchawek do źródła dźwięku. Doświadczeni audiofile mają zwykle w swojej kolekcji ulubiony model, którego nie chcą zmieniać przy okazji modernizacji drugiego komponentu w gromadce. Nie ma jednak pewności, że te urządzenia będą ze sobą dobrze grały. Ta miłość do sprawdzonych, wysokiej jakości, świetnie brzmiących urządzeń Hi-Fi jest dla mnie zrozumiała, ale z jej powodu istnieje ryzyko niewykorzystania pełnego potencjału zakupionego nowego sprzętu. Szukajcie więc okazji, aby połączyć to wszystko razem i wypracować efekt końcowy.
Znajdowanie brzmienia na żywo
Naturalność barwy, naturalność, autentyczność - to klasyczne kryteria oceny urządzeń audio, a na te określenia natknąłeś się również w moich recenzjach. Wiele osób, kupując kolejny model Hi-Fi, podziwia: "Jaka otwartość sceny, jaki echelon, jaka delikatność w przekazywaniu niuansów! To było tak, jakbym był w filharmonii i dosłownie widział przed sobą orkiestrę symfoniczną.
No i proszę: to wszystko jest złudzeniem. Żadne nagranie nie jest w stanie odwzorować barwy czy wykonania żywego instrumentu. Będzie albo lepsze, bogatsze i bardziej intensywne, albo wręcz przeciwnie - gorsze, ale faktem jest, że będzie inne. Wszystko zależy od możliwości mikrofonów i innego sprzętu użytego w nagraniu, od post-processingu, od umiejętności inżyniera dźwięku, od potencjału twojego źródła i akustyki. Prawdziwi profesjonaliści zawsze starają się stworzyć transcendentnie piękny utwór, ale w żadnym wypadku nie będzie on dokładnie odwzorowywał rzeczywistości. I nie stawiaj postrzeganej naturalności słuchawek czy odtwarzacza jako głównego czynnika decydującego o wyborze. Nie możesz nawet powiedzieć, jakie jest twoje osobiste rozumienie dźwięku na żywo. Doświadczenia słuchowe każdej osoby są inne, wpływają na nie nawyki słuchowe, preferencje i doświadczenia. Okazuje się więc, że jedni dostają konkretny model, który brzmi jak na żywo, a inni uważają go za zbyt cholernie syntetyczny.
A do tego dochodzą różnego rodzaju audiofile. Osobiście lubię hi-fi o wysokiej wierności, ponieważ stanowi ono kompromis pomiędzy moją pasją do muzyki a niemożnością słuchania całej muzyki, jaką chcę w dowolnym czasie i miejscu na żywo. Słuchawki i odtwarzacz Hi-Fi są dla mnie alternatywą dla koncertu i całkiem nieźle się z tego wywiązują, zwłaszcza jeśli są odpowiednio dobrane. A poza tym szczegółowa i kolorowa muzyka ułatwia mi pisanie powieści, inspiruje do tworzenia obrazów i historii. Ale są ludzie, którzy cenią sobie drobne aspekty techniczne skomplikowanych kompozycji wieloinstrumentalnych, które można usłyszeć tylko na wzorcowych audiofilskich płytach. Spędzają godziny na oglądaniu filigranowych krzywizn szybkich partii. Potem są tacy, którzy największą przyjemność czerpią z wyrazistości poszczególnych urządzeń, ze szczególnego sposobu operowania basem, średnicą czy górą. Wszystkie te rzeczy mają prawo istnieć. Błędem jest nadmierny entuzjazm wobec jednej wersji audiofilii, jeśli nie jest to to, o co pierwotnie chodzi.
Niezdolność do zatrzymania się
Nie chciałem tutaj dotykać psychologii, ale porozmawiajmy o niej krótko. Mit o potrzebie wiecznego wyścigu, wspólny dla wszystkich scenariuszy upgrade'u, fiksacja na punkcie dźwięku - to problemy doświadczonych audiofilów, to oni są najbardziej nienasyceni.
Zacznijmy, być może, od upgrade'u. Wielu facetów dopiero po długich nieudanych eksperymentach uznaje, że najlepsze jest wrogiem dobrego. Że czasem synergia słuchawek z dołączonym kablem jest lepsza niż z innymi i nie należy go teraz zamieniać na gruby audiofilski sznur z wysoko uszlachetnionego smoczego drewna z izolacją z włosia jednorożca. Że Twój odtwarzacz może grać przez konwencjonalne wyjście z czułymi IEM-ami przyjemniej niż przez symetryczne, przynajmniej ze względu na brak szumów w tle, i nie powinieneś pilnie potrzebować zamiany na balans. Że topowy model w linii podoba się mniej niż średniobudżetowy i że w ogóle nie trzeba w tym przypadku upgrade'u do flagowca. Że nie musisz mieć w swojej kolekcji 25 par słuchawek, DAC-ów, wzmacniaczy i odtwarzaczy, bo po prostu możesz nie mieć czasu ich słuchać. To tylko przykłady, ale mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi. Wydawanie zbyt dużych pieniędzy również podchodzi pod ten punkt. Ogólnie rzecz biorąc, róbcie rzeczy mądrze, nie szukajcie abstrakcyjnego ideału i nie zmieniajcie urządzeń, zanim naprawdę z nich nie wyrośniecie.
I jeszcze słowo lub dwa o obsesji na temat audio. To smutne, ale widzę czasem, jak moi koledzy zaczynają częściej słuchać muzyki przez urządzenia Hi-Fi niż koncertów na żywo, nieustannie porównują boiska różnych nowych produktów, denerwują się, że źle kupują i sprzedają, a w rezultacie nie widzą lasu dla drzew. Podróże, spotkania towarzyskie i kreatywność schodzą na dalszy plan. Ważne jest jednak, aby wygospodarować konkretne miejsce na swoje hobby i nie poświęcać dla niego wszystkiego innego. Kiedy główne wydarzenia w twoim życiu są związane ze słuchawkami - to nie jest dobre, uwierz mi. Spróbuj zatrzymać się w czasie, nie mówię tego na darmo, musisz kochać muzykę bardziej niż technologię.
Ryzyko dla zdrowia i życia
W naszym ostatnim artykule o błędach początkującego audiofila rozwodziliśmy się już nad kwestią bezpieczeństwa. Powiedziałem Ci, jak szkodliwe jest zbyt głośne słuchanie muzyki przez długi czas, dlaczego musimy chronić błony bębenkowe, dlaczego powinniśmy regularnie zmieniać słuchawki, dlaczego ignorowanie procedur higienicznych i nadmierny fanatyzm również są niebezpieczne, dlaczego nie powinieneś używać słuchawek wewnątrzkanałowych, których obudowy nie pasują, uciskają i ranią. Mam nadzieję, że wzięliście sobie to wszystko do serca. Jeśli po kolejnej sesji muzycznej poczujesz ból, dzwonienie w uszach, jakikolwiek inny dyskomfort - zmniejsz głośność i marsz do lekarza.
Chcę jednak dodać, że audiofilia może, w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu, zabić. To nie jest żart. Ileż to osób zginęło w słuchawkach na przejazdach kolejowych, na przejściach dla pieszych, na ciemnych wieczornych ulicach, za kierownicą... Ale częściej są to skrzyżowania i przejścia dla pieszych. Proszę, na litość boską, wyłączajcie muzykę, gdy macie zamiar przejść przez tory lub jezdnię. Bardzo kocham moją publiczność i nie chcę, żeby było Was mniej. I to właśnie z powodu głupoty. Pasja do muzyki, którą się kocha jest w porządku, rozumiem to bardzo dobrze, ale kilka minut ciszy niczego nie zmieni, serio.
Nawiasem mówiąc, czynnik formalny słuchawek dousznych, w przeciwieństwie do słuchawek nausznych, pozwala mniej więcej dobrze słyszeć wszystko, co dzieje się wokół. Ponadto wiele modeli Bluetooth ma tryb "przezroczysty", który pozwala na mieszanie dźwięków otoczenia z muzyką. Ale wskazane jest, aby zdjąć słuchawki podczas przechodzenia przez jezdnię. Faktem jest, że uwaga jest jak cienki promień latarki, który nie może być skierowany na dwa obiekty w tym samym czasie, ale może tylko szybko poruszać się między nimi. Odpowiednio, jeśli pojawi się nagłe niebezpieczeństwo, to niestety istnieje szansa, że nie zdążysz w porę zareagować, jeśli rozproszy Cię głos wokalisty. Nie ma też pewności, że tryb przezroczystości prawidłowo odbierze sygnał szumu zewnętrznego, nie zniekształcając go. Uważaj na siebie.
Najnowsze Artykuły
- Głośniki
- 6 października 2023
Recenzja Bowers & Wilkins PI5 i PI7 - dźwięk i styl
- Głośniki
- 22 września 2023
Odbiorniki Bluetooth FiiO BT3K i BTR5 - wnętrzności HiRes
- Głośniki
- 22 września 2023
Słuchawki TWS Anker SoundCore. Teraz z obsługą LDAC
Kategorie
- Kino domowe 21
- Gramofony 2
- Głośniki 220