- Głośniki
- 26 września 2022
Recenzja słuchawek Campfire Audio Satsuma Hi-Fi. Nuty mandarynki.
Kontynuujemy rozmowę o nowych produktach amerykańskiej marki Campfire Audio. Ostatnio testowałem starszy z nich, model Holocene multidriver. Są jednak słuchawki, które chciałem ocenić jeszcze bardziej. A teraz w końcu i ja mam je w swoich rękach. Campfire Audio Satsuma to aktualny członek audiofilskiego segmentu budżetowego, wyposażony w pojedynczą konfigurację przetworników, efektowny design i kuszącą cenę 200 dolarów. Najbardziej przystępna cenowo oferta z zakresu Campfire, co ty na to? Czy czeka nas kolejny folkowy hit, czy też Satsuma nie będzie w stanie konkurować z kultowym Campfire Audio Comet? Widziałem już wcześniej sporo wyjątkowo pochlebnych opinii na temat tych IEM-ów, ale dziś czeka Was szczera recenzja. Nazwany na cześć grupy japońskich mandarynek Satsuma, producent obiecuje dostarczyć świeże podejście do profesjonalnych monitorów. Świeże jak cytrusy. No to sprawdźmy, jak dobry będzie tutaj dźwięk. Do biznesu.
Wrażenia wizualne
Czeka nas ciekawa sesja rozpakowywania. Zacznijmy badać skrzynię. Jest on zresztą nieco mniejszy od wersji standardowej. Na okładce znajdują się tęczowe kręgi oraz czerwono-złoty kryształ o tajemniczym pochodzeniu. Mam nadzieję, że jest to podpowiedź co do kryształowego brzmienia. Po rozpakowaniu okładki widzimy pomarańczowe pudełko ze zwykłym skromnym napisem "Nicely Done". Tutaj nie ma wątpliwości, jesteśmy przed czystej krwi spadkobiercą Campfire.
Swoją drogą, we wrześniu nie tak łatwo było znaleźć mandarynkę, którą możecie podziwiać na zdjęciach w recenzji. Jednak same Symbio Eartips od MandarinEs wydały mi się niewystarczające, rozpoznają je tylko doświadczeni audiofile. Wszystko dla twojego dobra.
Wiązka
Otrzymujemy tradycyjnie obfity zestaw akcesoriów: ochronne etui z Portugalii, 3 pary zwykłych silikonowych wkładek dousznych, 5 par poduszek dousznych Final Audio, 3 pary pianek, 3 podwójne materiałowe etui na sznurkach, narzędzie do czyszczenia i markową plakietkę. Obudowa jest tym razem płócienna i ma jasnozielony, niesamowicie przyjemny dla oka odcień "Leafy Green". Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że rozmiar obudowy również stał się mniejszy. Oczywiście firma przypisuje to dążeniu do maksymalnej przenośności, mówiąc, że słuchawki w etui mieszczą się teraz wygodniej w kieszeni. Ale moim zdaniem powód jest oczywisty - model jest budżetowy, trzeba na czymś zaoszczędzić. Nie wiem po co te manewry marketingowe. W każdym razie pojemność walizki jest prawie nienaruszona, a właściciel nie powinien mieć żadnych problemów.
O projekcie
Campfire Audio Satsuma mają jasny pomarańczowy kolor "orange fizz", czyli naturalne skojarzenie z mandarynkami. Obudowy słuchawek wykonane są z tworzywa ABS, natomiast cienkie przetworniki dźwięku ze stali nierdzewnej. Wybór materiału bazowego był już przedmiotem żartów w szybkich kręgach audiofilskich. W przeszłości jedynymi dwoma modelami, które widzieliśmy z oferty Kemp, były armatura Solstice i dynamo Equinox. Były one niestandardowe, szyte na miarę, a wersji uniwersalnych było zaledwie kilka. To właśnie ta seria zainspirowała twórców nowej Satsumy. Tym razem obiecano nam szczególną odporność na trudne warunki dla muzyków koncertujących, a tym bardziej dla zwykłych użytkowników.
Co mogę powiedzieć? Słuchawki są ładne. Nie sprawiają wrażenia tanich, ale nie wyglądają też szczególnie premium. Spodziewałem się więcej. A materiał jest mniej gładki i gęsty niż w Equinoxie i Solstice. W ich przypadku było to idealne, jak szkło. Ale waga futerałów Satsuma jest znacznie niższa, a w połączeniu z ich kompaktowością i zaokrąglonymi krawędziami mamy delikatne, całkowicie bezbłędne dopasowanie. Noszenie go nie męczy przez wiele godzin jednocześnie. Wybór poduszek nausznych jest zaskakująco nieskomplikowany, izolacja akustyczna jest lepsza niż przeciętna. W sumie dla słuchawek armaturowych takie małe obudowy są całkiem wskazane. Osobiście mogę narzekać tylko na montaż, szwy na łączeniach są wyczuwalne, choć na szczęście są bez szczelin. To jednak ręczna robota, słuchawki są wykonane w USA, podobnie jak wszystkie modele Campfire, co daje nadzieję na trwałość.
O kablu stockowym.
To miękki czterordzeniowy posrebrzany Smoky Lite z wtykiem 3,5 i złączami MMCX z miedzi berylowej. Jest to w zasadzie cieńsza wersja słynnego Smoky Litz, w który wyposażone są inne modele słuchawek Campfire Audio. Oczywiście znowu śpiewa się nam o poprawionej ergonomii i znowu nie rozumiem dlaczego. Szukanie plusów we wszystkim jest słuszne, ale jakoś zbyt natarczywie próbują przenieść naszą uwagę z niezbędnej ekonomii na priorytet wygody. Mamy na przykład Solarisa - jego obudowa jest ogromna, korpusy są duże, dopasowanie nie pasuje wielu osobom, a drut Super Litz jest gruby i ciężki; proszę sobie wyobrazić, jak cierpią właściciele... OK, sarkazm na bok. Akustycznie nowy Smoky Lite jest stosunkowo dobry, jak na tę klasę cenową jego poziom jest wystarczający. Ale zbieranie przewodu innej firmy z czasem nie zaszkodzi, zwłaszcza jeśli chcesz przejść na zrównoważone połączenie. Nie będzie to strata, aby to zrobić, porozmawiamy o tym w następnej sekcji.
Specyfikacja i kompatybilność
- Zakres częstotliwości: od 5Hz do 18kHz;
- Czułość: 94dB;
- Impedancja: 46,4 Ohm.
Po pierwsze, słuchawki wiedzą jak zbudować świetne ciemne tło nawet przy głośnych źródłach, to ich ważki atut. Po drugie, model ten lubi dobre wzmocnienie, szczególnie różnica jest słyszalna na skrajach pasma. Polecam więc użycie albo odtwarzacza Hi-Res, przenośnego DAC-a ze wzmacniaczem do smartfona, albo odbiornika Bluetooth, jak FiiO BTR5 czy Shanling UP5. Oczywiście do jego napędzania nie będzie potrzebna szalona moc, ale jakiś potencjał i tak jest wymagany.
O kierowcach
Campfire Audio Satsuma wykorzystuje pojedynczy szerokopasmowy portowany przetwornik z armaturą zrównoważoną. Ma konstrukcję otwartą, co oznacza, że posiada specjalny port, który umożliwia swobodniejszy ruch membrany. Powinno to mieć niezwykle pozytywny wpływ na reakcję basu. Wykorzystuje również zaprojektowaną na zamówienie, wydrukowaną w 3D wewnętrzną komorę akustyczną T.A.E.C., która kształtuje charakter dostawy i wzmacnia wysokie częstotliwości.
Doświadczeni audiofile wiedzą, że w kiepskiej implementacji pojedyncza armatura w słuchawkach tylko odpowiednio obsługuje spektrum średnich tonów, dając ostre spadki w głośniku niskotonowym i wysokotonowym. Comet wyszedł poza te układy, choć i o nie były pytania. Jeśli jednak technologia Campfire zadziałała tym razem tak, jak powinna, wynik może być całkiem imponujący. A może jednak? To tyle, czas przejść do głównego punktu.
Dźwięk
Główne testy przeprowadzono na odtwarzaczach Astell&Kern A&Ultima SP2000, Questyle QPM, Questyle QP1R oraz iBasso DX160.
To było niespodziewane, ale podobała mi się muzyczna prezentacja modelu. Zbliżył się do mnie w wielu kryteriach, taki cholerny hit. Niezależnie od tego, jak bardzo ironizuję na temat plastikowych obudów i uproszczonego kabla, nie mogę nie przyznać, że nowość doskonale spełnia swoje najważniejsze zadanie. Brzmienie Satsumy jest jak dobre grzane wino ze słodkimi nutami mandarynki, przepraszam za grę słów. Wciągająca, pogodna zabawa, misternie zawikłana, jasna brzmieniowo sygnatura akustyczna tworzy wspaniały klimat już od pierwszych utworów. Połączenie tempa, kontroli i umiarkowanej dźwięczności pozwala kompozycji oddychać i żyć, nie stając się lepkim bałaganem. Jest tu wystarczająco dużo detali, neutralności i zwiewności, by zabrzmiało to raczej audiofilsko niż masowo, ale to wciąż niezwykle przyjazne ustawienie armatury. Nie trzeba lubić beznamiętnej analityczności, by cieszyć się CA Satsumą. Raczej te słuchawki podbiją Twoje serce swoim urokiem, jak to jest.
Jeśli chodzi o rozłożenie akcentów, to jest ono logicznie przemyślane - podkreślone, nieco bardziej suche, napędzające wysokie tony, zrównoważone przez perkusyjny, masywny, ale zebrany bas. Panorama jest barwna i kontrastowa, ale bez iskry, która mogłaby razić w uszy. Ogólnie dźwięk można określić jako emocjonalny, przyjemny i wszechstronny. Z drugiej strony, raczej nie pasuje do radykałów, czy to z obozu basshead, czy HF. Przy ogólnej dokładności i bardzo dobrej rozdzielczości model nie pokazuje żadnych spektakularnych facjat o ekstremalnym stopniu zaawansowania technicznego. Nie przeszkadza to jednak w tym, aby z łatwością wciągnąć Cię w doświadczenie słuchania.
Campfire Audio Satsuma nie jest przesadnie wybredny w kwestii jakości materiału, będąc gatunkowo wszystkożernym. Z porządnym źródłem i odpowiednimi przystawkami, na większości nagrań zagrają za więcej niż wynosi ich cena.
W zakresie częstotliwości.
Bas jest szybki, masywny i wyrazisty. Mają wiarygodną wagę, budują sprężystą bazę i pewnie wypracowują ciosy. Tłumienie mogłoby być bardziej miękkie i dłuższe, brakowało mi też głębi suba, ale na zmienność faktur i masy prawie nie można narzekać, a dodatkowy napęd ładnie ożywia muzykę.
Średnica jest energiczna, jasna, szczegółowa i elastyczna. Zarówno męskie jak i żeńskie wokale są bujne i ekspresyjne, instrumenty niosą ze sobą spory ciężar, a drobne niuanse są wyraźnie wyodrębnione. Jest to pismo dobrze wyważone. Osobno chciałbym pochwalić dużą, przestronną scenę ze swobodnym pozycjonowaniem. Barwy są bogate i zróżnicowane, a także dość ciepłe. Na minus - brakuje mu trochę naturalności. A jeśli górna średnica zawsze boli uszy, warto posłuchać modelu przed zakupem, bo ta część pasma jest podkreślona.
Góra pasma jest opalizująca i dobrze zdefiniowana. Ich długość mogłaby być lepsza, górne warstwy są wygładzone, ale wielu doceni brak kolczastości czy metalicznego podtekstu. Oczywiście, jeśli jesteś rozpieszczonym estetą, nie znajdziesz tu wyrafinowanych wielopłaszczyznowych podtekstów, słuchawki wciąż stawiają na komfort. Ale z nagraniami na żywo radzą sobie bardzo delikatnie i dokładnie.
O porównaniach
W tym segmencie - nazwałbym go górnobudżetowym - jest wiele zacnych odtwarzaczy, które uwielbiam. Na przykład magiczny Queen of Audio Adonis. Ale porównywanie opraw jednodriverowych z hybrydami czy dynamami to niewdzięczne zadanie, więc proponuję zwrócić się do własnej oferty Campfire Audio.
Stary model Oriona, wciąż będący sam w sobie dość ciekawy, wyraźnie traci w porównaniu z nowym. Jego dźwięk jest chłodny, rześki, neutralny, techniczny, szczery, ale bez urzekającej muzykalności i emocjonalności Satsumy. Arystokratyczna powściągliwość tych słuchawek jest dla mnie na swój sposób niezwykle interesująca, ale pismo ręczne nadal odbieram jako gustowne. A pod względem rozdzielczości Oriony są gorsze, mimo że są droższe.
I wreszcie przyszła kolej na Campfire Audio Comet. Słuchawki ze stalowymi obudowami w tym samym kształcie co poprzedni flagowy Atlas. Powszechnie uwielbiany faworyt. Nigdy nie byłem fanem brzmienia Cometa, moi stali czytelnicy mogą to pamiętać. Miał dla mnie za dużo spójności i ciężkości, brakowało mu odciążenia w basie, rozciągnięcia w wyższych częstotliwościach, środek wydawał się mulisty, scena wydawała się trochę ściśnięta. Model ten miał swoje niezaprzeczalne zalety, na przykład niesamowitą naturalność, ale nadal nie rozumiem, dlaczego niektórzy audiofile dosłownie szaleli na jego punkcie. Najwyraźniej jest to kwestia osobistych preferencji, coś, co Comet potrafił zrobić, czego nie potrafiły inne słuchawki, a dla niektórych był tym, który trafił w dziesiątkę. W każdym razie Satsuma jest godnym następcą, pracującym w nieco innym duchu, ale dostarczającym jeszcze bardziej żywych wrażeń słuchowych. Krawędzie zasięgu też nie są wzorcowe, ale wyraźnie zrobiono krok do przodu. Średnica jest znacznie bardziej szczegółowa, czystsza, wyraźniejsza i bogatsza, a scena znacznie bardziej wciągająca.
Najnowsze Artykuły
- Głośniki
- 6 października 2023
Recenzja Bowers & Wilkins PI5 i PI7 - dźwięk i styl
- Głośniki
- 22 września 2023
Odbiorniki Bluetooth FiiO BT3K i BTR5 - wnętrzności HiRes
- Głośniki
- 22 września 2023
Słuchawki TWS Anker SoundCore. Teraz z obsługą LDAC
Kategorie
- Kino domowe 21
- Gramofony 2
- Głośniki 220