Ten cały zastęp wzmacniaczy słuchawkowych jest wyposażony w regulację głośności. Jednocześnie w telefonie znajduje się kolejny węzeł regulacji poziomu. W systemie Hi-Fi oznaczałoby to, że podłączamy jeden wzmacniacz zintegrowany do drugiego wzmacniacza zintegrowanego - nikt tego nie robi! Periodic Audio Nickel stawia zdrowy rozsądek z powrotem tam, gdzie jego miejsce - to tylko zasilacz, który podbija poziom o 6dB, a wszystko inne będzie kontrolowane w telefonie jako przedwzmacniacz. Rozsądne? Całkiem sensowne.
Pudełko ma w środku baterię, którą ładuje się z kabla USB i dość ciasne złącza wejścia/wyjścia. Ciasne, bo aktywują/dezaktywują również układ zasilania wzmacniacza. W zrozumieniu trybu pracy urządzenia pomoże wskaźnik.
Zmierzone maksymalne napięcie wyjściowe wyniosło 3 V - co wygląda dość roboczo nawet dla ewentualnego 300-omowego obciążenia. Ale! Te pomiary napięcia zostały wykonane przed analizą zniekształceń sygnału i bez obciążenia. Widać tu nieograniczone pasmo przenoszenia AFC, a szumy własne stopnia wzmacniającego są minimalne.
Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy poziom sygnału wejściowego wzrasta powyżej 0,1 V, czyli mniej więcej do połowy skali w telefonie. Gwałtownie rosną zniekształcenia (czyli sygnał się zacina). Dla obciążenia 32 omami maksymalne możliwe napięcie wyjściowe, przy którym wciąż nie ma wzrostu zniekształceń, wynosi 0,66, ale dla 16 omów jest to już tylko 0,42 V. To są wartości zmierzone w tabeli, bo dalej strefa audiofilska się kończy i zaczynają pęcznieć zauważalne zniekształcenia.
Mówimy więc o mocy operacyjnej wynoszącej niecałe 15 miliwatów. Nawet jak na standardy dokhlików z Androidem to za mało, a co dopiero iOS ze swoim napięciem wyjściowym na poziomie 1 V.
