- Głośniki
- 26 września 2022
Przegląd odtwarzacza audio FiiO M11 Plus ESS. Wady i zalety najlepszych
Swego czasu w artykule porównującym hitowe odtwarzacze Hi-Fi FiiO M11 i M11 Pro napisałem: "Przy wyborze odtwarzacza należy kierować się wyłącznie budżetem, gustami muzycznymi i konkretnymi scenariuszami użytkowania, a nie nazwą. Nawet jeśli FiiO zdecyduje się wypuścić M11 Pro Max Special Edition, to również on będzie graczem z własnym charakterem." Jak się domyśliłem, że to piekło.
Przerażające, że tak powiem - przed nami czwarty członek gamy M11. Poznajcie siebie: FiiO M11 Plus ESS w recenzji. Wreszcie trafił do nas na Ukrainę. Jest to bezpośredni następca limitowanego modelu M11 Plus LTD, z powodu braku chipów AKM firma musiała zaoferować słuchaczom wariant z Sabre DAC. Ta partia nie jest limitowana ilościowo, a podana cena odtwarzacza pozostała na poziomie 700 dolarów. Odświeżony model został przyjęty w większości ciepło i pozytywnie w kręgach audiofilskich. Ale czy w rzeczywistości to wszystko jest takie dobre? Czy wybredni audiofile mogą po prostu zamówić nowy odtwarzacz, czy też będą musieli szukać gdzieś rzadkich egzemplarzy jego poprzednika? Już niedługo się o tym przekonamy. Obiecuję, że będę szczery i wyszczególnię wszystkie ukryte niuanse, tak jak lubisz. Do rzeczy.
Pakiet
Przed nami stoi więc niewielkie pudełko, ozdobione w audiofilskim stylu, z zarysem holograficznego wizerunku odtwarzacza i główną specyfikacją. Miło, że FiiO są pozbawione gigantomanii, kompaktowość tego pudełka pozwoliła mu bez problemu zmieścić się w moim plecaku. I to była kwestia zasad, biorąc pod uwagę nasze okoliczności.
Co do opakowania FiiO M11 Plus ESS nie mam żadnych zastrzeżeń, obecny jest cały minimalny wymagany zestaw akcesoriów: dobry gruby kabel USB Type-C, przejściówka koaksjalna, szkło ochronne z powłoką oleofobową, montowane na ekranie odtwarzacza ex factory, więc niemal niewidoczne, oraz znakomite skórzane etui, które bardzo przypadło mi do gustu. Ach tak, no i jeszcze narzędzie do tacki na karty microSD, które pogrążyło mnie w przygnębieniu. Nadal nie podobają mi się te szczeliny na tacki. Szczerze mówiąc, mam wrażenie, że firma naciska na właściciela, by ten w końcu przerzucił się z ortodoksyjnego słuchania muzyki Hi-Res z karty na Tidala. Dzięki FiiO, sami sobie wymyślimy, jedno nie przeszkadza drugiemu.
Projektowanie i ergonomia
Gdy FiiO M11 Plus ESS jest włączony, na jego ekranie pojawia się romantyczne hasło "Born For Music". Przyjrzyjmy się więc naszemu audiofilskiemu dziecku.
Od razu muszę przyznać, że wygląd nowości przypadł mi do gustu, ale tego samego nie można powiedzieć o jej ergonomii. Pod względem gabarytów odtwarzacz jest trochę łopatą, waży około 310 g, a parametry obudowy 136,6x75,7x17,6 nie pozwalają liczyć na jego doskonałą kieszonkowość. To dość duże, poważne urządzenie dla audiofilów, którzy w trosce o jakość muzyki gotowi są dźwigać odpowiedni tobołek. Ale zaznaczę też, że odtwarzacz dobrze leży w dłoni dzięki swojemu podłużnemu kształtowi, czuje się komfortowo i przyjemnie w obcowaniu z nim. A teraz znowu zacznę śpiewać o jego designie, bo to miłość.
Obudowa M11 Plus ESS wykonana jest ze szkła i szczotkowanego aluminium, swoimi misternie ciętymi liniami bardzo przypominała mi odtwarzacze Astell&Kern. Staranna praca z metalem, opalizujące niebieskie szkło cięte diamentem z tyłu, które ma trójwymiarowy wzór, pasek objętości wykonany ze sztucznego węgla, nieskazitelny montaż, sześciokątny wzór przycisku zapożyczony z brutalnego FiiO M17, ozdobionego w stylu wojskowym, z którym nasz bohater jest we wspólnej rasie - wszystko to tworzy piękne połączenie agresji i gracji.
Podsumowując, jak na swoje pieniądze odtwarzacz został wykonany w dojrzały sposób, FiiO to dobra robota.
Przechodząc do kontroli. Pierwszym z nich jest oczywiście 5,5-calowy bezramkowy ekran dotykowy IPS szóstej generacji o proporcjach 18:9 i rozdzielczości 1440x720. Liczby nie są marginalne, ale nie można pić wody z wyświetlacza. Co więcej, jest naprawdę jasny, soczysty, responsywny, jest tryb nocny, suwak do obsługi dotykowej, automatyczne obracanie ekranu, jeśli zdecydujemy się na oglądanie filmów na odtwarzaczu, a także 16,7 mln kolorów.
Jest też mnóstwo fizycznych przycisków: przycisk startu/blokady, trzy przyciski zmiany ścieżki i odtwarzania/pauzy, konfigurowalny przycisk wielofunkcyjny, mechaniczny przełącznik Hold i długie pokrętło głośności z włókna węglowego. Jest wrażliwy na dotyk, można go nie tylko nacisnąć, ale także przeciągnąć palcem, a on reaguje dźwiękiem kliknięcia kółka przewijania. Na szczęście dźwięk jest wyłączany w menu. Wszystko to nazywa się "interaktywnym inteligentnym systemem kontroli głośności nowej generacji". Cóż, w praktyce momentami brakuje mu inteligencji, reakcja na machnięcia nie jest najtrafniejsza. Dodatkowo mogą wystąpić sporadyczne spusty. Kiedyś podczas słuchania, gdy odtwarzacz leży obok mnie i mruczy cicho do słuchawek, jak kot, przypadkowo dotknąłem tego panelu nadgarstkiem i mocno żałowałem, że zostałem audiofilem. Na szczęście dotyk wyłącza się również w menu.
Jednak swobodę wyboru można tu nazwać dodatkową zaletą. FiiO M11 Plus ESS oferuje aż pięć sposobów zmiany głośności: machnięcia na panelu, wciśnięcie przycisku, skala na ekranie dotykowym, FiiO Link oraz pilot Bluetooth.
I krótko o gniazdach połączeniowych. Jest tu port USB Type-C 3.0 dla wejścia i wyjścia, wyjścia słuchawkowe 3,5 standardowe, 2,5 zbalansowane i 4,4 zbalansowane, to ostatnie jest też symetryczne liniowe, a wyjście 3,5 łączy dodatkowe funkcje liniowego i koaksjalnego. No i jest slot na karty pamięci z tacką, no oczywiście.
Cechy i funkcjonalność
Zacznijmy od podzespołów, jest na co popatrzeć.
Przede wszystkim przyjrzyjmy się o co chodzi - o nowe serce odtwarzacza, czyli dwa wysokowydajne 4-kanałowe układy ESS Technology ES9068AS z opatentowaną architekturą HyperStream II. Obsługują rozdzielczość sygnału 32bit/384kHz PCM i DSD256 (w trybie USB DAC 32bit/384kHz i DSD128). Obecne są również certyfikaty Hi-Res Audio i Hi-Res Audio Wireless, które są tak bardzo potrzebne prawdziwym audiofilom.
Jak we wszystkich najnowszych produktach FiiO, nie tylko przenośnych, ale i stacjonarnych, zastosowano parę neutralnych wzmacniaczy z serii THX AAA Frontier - THX AAA-78. M11 Plus ESS ma średnią moc jak na dzisiejsze standardy rynkowe - 210mW przy 32 omach przez niezbalansowane wyjście 3,5 oraz 660mW przy 32 omach przez wyjścia symetryczne. Nie będzie to wystarczające dla najbardziej wymagających słuchawek planarnych, ale większość konwencjonalnych, pełnowymiarowych modeli da czadu. Jednocześnie w przypadku czułych IEM nie ma szumu tła. Istnieją trzy poziomy wzmocnienia.
Marka wypuściła swój M11 Plus ESS dopieszczony i dopracowany pod względem technologicznym. Wykorzystuje on nowy system cyfrowego scrubbingu audio DAPS, opracowaną przez FiiO matrycę FPGA czwartej generacji z technologią automatycznego dostrajania częstotliwości fazy, która współpracuje z dwoma niestandardowymi japońskimi femtosekundowymi oscylatorami kwarcowymi NDK, aby zapewnić wysoce dokładne zunifikowane źródło zegara o niskim poziomie jittera. Wewnętrzny układ z całkowitą separacją części cyfrowych i analogowych oraz zastosowanie metalowego ekranowania kluczowych elementów redukuje przesłuch. Nawiasem mówiąc, te niezależne powłoki ekranujące pomagają również uniknąć przegrzania. Istnieją również specjalne pasty grafenowe, żel termokrzemionkowy i radiatory nesilver do zarządzania termicznego, które pomagają pochłaniać i rozpraszać ciepło w zależności od potrzeb. W związku z tym zwiększa to wydajność.
Teraz omówmy główną specyfikację odtwarzacza: system Android 10 z ciemnym motywem, 8-rdzeniowy procesor Snapdragon 660, 4GB RAM, dwuzakresowe Wi-Fi 2.4G/5G, streaming z dekodowaniem MQA 8x, instalacja dowolnych aplikacji przez Google Play Store, dwukierunkowy Bluetooth 5.0 z kodekami SBC, AAC, aptX, aptX HD, HWA i LDAC dla wyjścia i SBC, AAC, LDAC dla odbioru, DAC lub tryb transportu cyfrowego, AirPlay, S/PDIF, dostęp do funkcji FiiO Link do zdalnego sterowania ze smartfona, transfer plików przez Wi-Fi, tryb trzeciej generacji "All to DSD" ze zmniejszonym zużyciem energii, EQ. Jest 64 GB pamięci wewnętrznej i obsługa kart microSD o pojemności do 2 TB.
Firmware tego modelu działa płynnie i stabilnie, nie mam z nim żadnych problemów. Firma generalnie wie jak zrobić, żeby interfejs był jak najszybszy i nie denerwujący, dziękuję im za to. Z tym, że włączenie jest trochę wolniejsze niż bym chciał. FiiO Music jest obecny jako standardowy odtwarzacz, ale można wrzucić poważniejszą opcję, polecam to zrobić. Do dyspozycji mamy 5 trybów odtwarzacza - Android, Pure Music, USB DAC, odbiór przez Bluetooth oraz AirPlay. Zaznaczam, że Pure Music nieco oszczędza baterię, ale wybierajcie w zależności od scenariuszy użytkowania.
Swoją drogą, jak wygląda czas pracy na baterii? Imponująca bateria o pojemności 6000 mAh, wraz z nowym energooszczędnym przetwornikiem ESS DAC, zwiększyła czas pracy tej wersji FiiO M11 Plus do 14 godzin, a w trybie głębokiego czuwania model ten oferuje w ogóle do 1000 godzin. Jak rozumiecie, ostatniej wymienionej liczby nie byłem w stanie sprawdzić, dość trudno byłoby mi wytłumaczyć moim pracodawcom, dlaczego piszę recenzję o jedynym graczu z 1000 godzin. Jednak rzeczywisty czas pracy na baterii z aktywnym odsłuchem był dość zbliżony do deklarowanego - prawie 13 godzin. Prawda, wiele zależy od obciążenia, w przypadku słuchawek o wysokiej impedancji przy dużej głośności wartość oczywiście spadnie. Ale mimo to wynik jest znakomity, biorąc pod uwagę nie najsłabszą moc modelu. Prawdopodobnie to właśnie wielkość obudowy odegrała pozytywną rolę.
Dostępny jest również Smart Quick Charge o mocy 27W i obsługuje QC2.0/3.0/4.0 oraz PD2.0, a jego ładowanie trwa około 3 godzin.
Dźwięk
Główne testy przeprowadzono ze słuchawkami Focal Utopia, 64 Audio tia Fourte, FiR Audio M5, Noble Audio Khan oraz Dunu DK-3001 Pro.
Nie na darmo FiiO M11 Plus ESS trafił do mnie do recenzji przez wszystkie przeszkody aż do Polski. Dawno nie widziałem nowego produktu z prezentacją muzyki mniej więcej zgodną z moimi osobistymi preferencjami, a to jest pierwszy od dawna. A znasz moje gusta. Jest tu dużo napędu, techniki, liniowości, bata i przejrzystości. Odtwarzacz ma zabawny i zawadiacki charakter, obraz akustyczny jest szczegółowy aż do najmniejszego szmeru, jest dzwoniący i przejrzysty. Mamy poważną skalę sceniczną i doskonałą szybkość. Pismo wydawało się dość lekkie, z dużą uwagą poświęconą górnemu spektrum częstotliwości. Dźwięk jest wciągający, rozłożysty i zwinny. Wrażenie jest takie, że melodia trzyma się na elastycznej poduszce powietrznej, każdy dobry rytm będzie się bujał jak należy.
Powinienem dodać, że słuchałem niemal wyłącznie przez wyjście symetryczne 4.4, jego implementacja jest zauważalnie ciekawsza niż standardowego 3.5, miejcie to na uwadze.
Model buduje przyjemną dla oka kombinację - miękkie, jasne tło, a na nim łuskowata mozaika rozgraniczonych basów i wysokich tonów. Momentami zauważałem suchość, to oczywiście nie jest opcja dla fanów lampowej ciężkości czy wyciszonego aksamitu, ale wielu audiofilów po prostu woli brak nadmiaru masy w dźwięku. Odtwarzacz daje również żywą paletę barw znaną fanom FiiO, równoważąc ciepłą i chłodną krawędź.
Ogólnie rzecz biorąc, brzmienie M11 Plus ESS jest neutralne i szczere, jest tylko lekko wzmocnione na skrajach zakresu i przesterowane dla uzyskania większego uderzenia. Warto też zwrócić uwagę na pewien brak naturalności w nim, co jest minusem. Jest jednak odpowiedni poziom wartości informacyjnej jak na tę klasę cenową, a za jej rozwiązywalność nasz bohater dostaje ode mnie kudos. Tak jak kiedyś powiedziałem o M11 Pro, tak teraz powiem to samo o tej nowości - wybór tego modelu ma sens raz i na długo, a ja niezmiennie będę szanował tych z moich czytelników, którym zdarzyło się go posiadać.
W zakresie częstotliwości
Bas zawodnika jest kontrolowany, sprężysty i szybki. Tekstowo wydają się dość pyzate ze względu na zwiewność, ale pozostają bardzo techniczne. Za swoje pieniądze bas jest plus minus najlepszy. Model pewnie trzyma tempo, ataki są aktywne i asertywne. Momentami brakowało mi głębi i dokładności na basie, rozbudowanych pogłosów, ale zgrabne zaakcentowanie suba tworzy wibrujący kick return, to dodaje mu przekonywalności. Średnica nie wkrada się do środka, zmienność widma nie jest wzorcowa, ale akceptowalna, a szczegółowość niższych warstw jest czytelna bez problemów.
Środek jest wyraźny, czysty i równy. Jest lekko wygładzony, tutaj może brakować mu wolumenu i wyrazistości w porównaniu z wyrazistością kliknięcia i smyczków, ale podniesione wysokie częstotliwości dają porcję smakowitych emocji. W dodatku mikro niuanse i subtelne wzory części są doskonale rozróżnialne. Scena wyobrażeniowa jest porządna, nie rekordowa szerokość czy głębokość, ale rozciągnięta w pionie. Odtwarzacz zarządza dużymi obrazami blisko słuchacza. Rozmieszczenie instrumentów jest luźne, jest wiarygodne przeniesienie przestrzeni. Wokale są temperamentne i pięknie podane, ale moim zdaniem w niektórych utworach są zbyt kurczowe. I jeszcze jedna wada, o której już wspomniałem - średnica brzmi trochę syntetycznie.
Górne częstotliwości są napędzane, szczegółowe i lśniące. Model zdecydowanie nie jest dla tweeterofobów, ta część asortymentu jest podkreślona, weźcie to pod uwagę. Priorytetem jest raczej efekt świąteczny niż zamierzony komfort. Sporadycznie pojawia się nutka agresji. Ale góra nie kaleczy ucha, jest pozbawiona taniej pstrokacizny. Wręcz przeciwnie, nuty są plastyczne, ważkie i krystaliczne. Długość jest niezła jak na swoją klasę, a podteksty w górnych warstwach mają odpowiednie nasycenie, by nadać żywej muzyce opalizujący połysk. Jest jednak krytyka co do jakości nagrania, uwaga.
Konkurenci
Na początek kilka słów o FiiO M11 Plus LTD. Wersja limitowana wygląda bardzo podobnie do naszego bohatera, ale akustyczny diabeł tkwi jak zawsze w szczegółach. Poza skromniejszymi wartościami mocy i autonomii, model na chipie AKM różni się dostawą. M11 Plus LTD brzmi nieco cieplej, ciężej i bardziej naturalnie. Różnica jest minimalna, ale słyszalna. Pismo nie jest tak wyostrzone w mikro niuansach jak w wersji Sabre, nie ma też wzmocnienia na skrajach zakresu, więc środek jest bardziej odczuwalny. Różnice to jednak przede wszystkim kwestia gustu. Jeśli posiadacie pierwszą wersję M11 Plus i jesteście zadowoleni z jej brzmienia, to zdecydowanie nie musicie dokonywać upgrade'u. Ale nie polecam też gonić za edycją limitowaną, obie gry mają mniej więcej ten sam poziom, nowa wersja nie wydała mi się gorsza od poprzedniej.
Przejdźmy teraz do innych producentów Hi-Fi. Kolejnym owocem deficytu chipów AKM jest zaktualizowany Shanling M6 Pro ver.21. Marka musiała też wypuścić wariant z parą DAC-ów ESS - notabene dokładnie taki sam jak bohater recenzji. Design modelu jest szykowny, jest on nieco droższy, pod względem czasu pracy na baterii jest parytetowy, a FiiO wyprzedza go pod względem szybkości firmware'u. Ale Shanling ma trochę więcej mocy jeśli chodzi o balans, lepiej nadaje się do ciasnych fulli. Dźwięk M6 Pro ver.21 jest gładki, czysty, neutralny, wzór melodyczny utworu jest łatwo rozróżnialny jak przez czystą wodę. Odtwarzacz gra spokojnie i otwarcie, a jego rozdzielczość wyprzedza nieco FiiO M11 Plus ESS. Jego barwy są słodsze, a scena słodsza, choć nie tak holograficzna jak w przypadku FiiO. Osobny atut wymienię tu wyrafinowane, rozbudowane i aksamitne głośniki wysokotonowe, a do tego wokale o głębokich soczystych nutach, pełne, gęste i bardzo urokliwe, Shanling to potrafi. W ogóle odtwarzacz ma swój charakter, taką liryczną gładkość w opracowywaniu melodii instrumentalnych i pewną wyrazistość na cięższej muzyce. Z kolei FiiO M11 Plus ESS gra bardziej podchmielony i energiczny, dodając kontrast i szybkość do materiału źródłowego, choć bez jego podkręcania.
I oczywiście ogólnym faworytem w tym segmencie jest iBasso DX240. Jest stylowy, kompaktowy, z całkiem niezłym firmware i wymiennymi wzmacniaczami. Pod względem rozdzielczości odtwarzacz oferuje bardzo wysoki poziom. Jego pismo jest również ujmujące, radosne i upbeat, ale dość liniowe bez obezwładniania w ilości emocji. W porównaniu z FiiO M11 Plus ESS, DX240 ma bardziej naturalny tembr. Głośniki niskotonowe iBasso są głębokie, gęste, masywne, natomiast FiiO są warstwowe i dynamiczne, z dobrym uderzeniem, ale bardziej przeciętną pracą w zakresie wygaszania. W zakresie średnich tonów DX240 wydaje się bogatszy, bardziej analogowy, z mniejszą ilością syntetycznych odczuć, tutaj trójwymiarowość oddająca bryłę instrumentu jest bardzo atrakcyjna. Z M11 Plus ESS środek nie jest tak wypukły i obszerny, ale pod względem skali sceny ten odtwarzacz jest lepszy. Głośnik wysokotonowy DX240 jest opalizujący, wygodny i mniej iskrzący, brakowało mi nawet jego jasności w parach z niektórymi wzmacniaczami, poza wariantem DX243. Ale właściciel może eksperymentować, znajdując idealne połączenie dla siebie. Model od FiiO jest bardziej agresywny na szczytach, ale idzie to na korzyść ich długości.
Najnowsze Artykuły
- Głośniki
- 6 października 2023
Recenzja Bowers & Wilkins PI5 i PI7 - dźwięk i styl
- Głośniki
- 22 września 2023
Odbiorniki Bluetooth FiiO BT3K i BTR5 - wnętrzności HiRes
- Głośniki
- 22 września 2023
Słuchawki TWS Anker SoundCore. Teraz z obsługą LDAC
Kategorie
- Kino domowe 21
- Gramofony 2
- Głośniki 220