- Głośniki
- 1 czerwca 2023
Recenzja Astell&Kern SP2000T - gdzie jest ten młody punk?
Myślę, że nie jest przesadą nazwanie obecnej sytuacji na rynku półprzewodników bliską katastrofy. Wszyscy producenci są zmuszeni do zmiany swoich urządzeń, do przesunięcia czegoś w czasie, do zmiany harmonogramu. Dlatego każdy nowy model w tej sytuacji budzi żywe zainteresowanie, zwłaszcza jeśli jest to coś od "samych Astell&Kern". Jest to podwójnie interesujące, jeśli tutaj upomina się o indeks z flagowej Ultimy (z przedrostkiem T).
Nie wiem jak ludzie, ale ja nie wiązałem aż tak wielkich nadziei z następcą obecnego flagowca - obniżona cena to podpowiadała (a firmowi marketingowcy rzadko kiedy źle trafiają), więc to była raczej historia z SP1000M, który był "prawie" flagowym modelem.
Tym razem jednak jest kilka parametrów, w których "teshka" bije obecny model flagowy: świeższy chipset i wersja Androida, postępowe rzeczy jak Pentaconn i LDAC. No i oczywiście jest jeszcze wzmacniacz hybrydowy. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tego ostatniego po Astell&Kern, choć ostatnio aktywnie testują nowe pomysły na siebie.
Opis pudełka pominę, ale zestaw akcesoriów jest podstawowy: sam odtwarzacz, kabel, pokrowce na sloty na karty, ochraniacze na ekran i etui. Najwyraźniej tym razem A&K uznało, że cena jest na tyle wysoka, że warto rozpieszczać nabywcę takimi akcesoriami premium (tak, to był sarkazm).
Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, to generalnie jest on podobny do starszego modelu, te same ostre rogi i fazki, ale jest nieco mniej agresywny. Materiał nadwozia zastąpiono zwykłym aluminium, co znacznie zmniejszyło masę. I mimo praktycznie takich samych wymiarów jak zwykła Ultima, nowość jest wyraźnie "przyjazna" dla kieszeni użytkownika.
W kwestii elementów sterujących zmiany są dość niewielkie. Przycisk zasilania jest teraz oddzielony od regulacji głośności. Dodano natomiast złącze Pentaconn. Slot na karty pamięci ma teraz tradycyjną "szczelinową" konstrukcję.
Najciekawszym elementem jest dodanie na tylnym panelu długiego paska wskaźnikowego, który zmienia kolor w zależności od wybranego wzmacniacza lub rozdzielczości pliku. Choć biorąc pod uwagę jego umiejscowienie raczej nie będzie się na niego zbyt często spoglądać.
Reszta jest niemal niezmienna. Odtwarzacz jest wciąż duży, choć "chwytny". Ramki ekranu nadal są duże, a pod nim jak zwykle znajduje się dotykowy przycisk wstecz.
Nie będę się zagłębiał w wyliczanie cech takich jak czas pracy na baterii, ładowanie i inne masowo spotykane. Jeśli jesteście nimi zainteresowani, to są na stronie produktu.
Niewiele jest też zmian w firmware. Jeśli korzystaliście z któregoś z odtwarzaczy Astell&Kern, poczujecie się "jak w domu", wszystko jest w znajomych miejscach. Z różnic to ekran, który pozwala regulować "lampowość" wzmacniacza za pomocą wielopozycyjnego regulatora. Subiektywnie powiedziałbym, że ilość kroków można by tu zmniejszyć, bo różnica między sąsiednimi pozycjami nie jest duża.
Kolejna rzecz, na którą warto tu zwrócić uwagę, to fakt, że firmware odtwarzaczy A&K faktycznie sprytnie maskuje dużą liczbę ustawień i funkcji (jest ich niemal rekordowa liczba), stwarzając pozory prostoty. Proszę bardzo, prawdziwa praca projektanta UX.
Porozmawiajmy jednak o tym, co najważniejsze, czyli o dźwięku. SP2000 to wciąż najlepszy odtwarzacz tej firmy (i jeden z najlepszych w historii). Ale nowość z nawiązką zwraca jego cenę. Mimo zupełnie innego DAC-a (zastosowano tu ES9068AS) ogólny sposób podawania dźwięku jest oczywiście podobny do głównej Ultimy, zwłaszcza że podstawowy układ wzmacniacza jest tu taki sam. Oczywiście odtwarzacz jest bardzo techniczny, z charakterystyczną "płynącą" średnicą, jednak wysokość dźwięku dostała trochę dodatkowej masy i gęstości. Dźwięk sprawia wrażenie bardziej "skoncentrowanego".
Bas jest głęboki, z doskonałą rozdzielczością i kontrolą, odtwarzacz dostarcza wysokiej jakości tekstury, a kiedy trzeba, pokazuje ziarnistość i wagę. Bas nie jest akcentowany i nawet po dodaniu "lampowości" do dostawy dźwięk nie staje się cieplejszy. Głównym wpływem NuTube'a jest podkreślenie harmonicznych, co sprawia, że instrumenty o niskiej częstotliwości są bardziej "wypukłe", co potęguje efekt.
Średnica jest dość podobna do tej z SP2000, ta sama mieszanka techniczności, rozdzielczości i muzykalności uzyskana dzięki autorskiemu "sekretnemu składnikowi". Opisanie jej wpływu słowami jest trudne, dlatego najlepiej wybrać się kiedyś do sklepu audio i doświadczyć tego na własnej skórze. Odtwarzacz skrupulatnie przekazuje wszystko, co znajduje się w nagraniu, nie starając się wymusić żadnego składnika. Aktywacja "tubowego" brzmienia nasyca dźwięk emocjami, szczególnie widocznymi na wokalach, choć inne instrumenty również zmieniają swoje brzmienie, odchodząc od pełnej naturalności w stronę brzmienia, które często nazywane jest "muzykalnym".
Głośniki wysokotonowe są tu, bez żadnych kwalifikacji, najwyższej klasy. Szczegółowe, naturalne, z doskonałą kontrolą i warstwowością, nawet nie wiem, co tu dodać. Są przy okazji niemal bez wpływu na tryb lampowy, co jest chyba dobrą cechą. Nie ma potrzeby zmieniać tego, co już działa, dając efekt zanurzenia się w kompozycji i pomagając w budowaniu naturalnej i rzeczywistej sceny. To ostatnie jest tu zresztą całkiem niezłe.
Nie ma sensu wdawać się tu w głębokie porównania, główną różnicą w stosunku do konkurentów jest tu tylko sama charakterystyczna kolorystyka, a w obliczu SE180 i SE200 nie słyszałem głównych "przeciwników". SP2000 czuje się jak "starszy brat", różnica w aspektach nie jest wielka, ale jednak obecna, co zmusza wszystkich fanów marki do oczekiwania na premierę SP3000 (czy jakkolwiek będzie się nazywał).
Najnowsze Artykuły
- Głośniki
- 6 października 2023
Recenzja Bowers & Wilkins PI5 i PI7 - dźwięk i styl
- Głośniki
- 22 września 2023
Odbiorniki Bluetooth FiiO BT3K i BTR5 - wnętrzności HiRes
- Głośniki
- 22 września 2023
Słuchawki TWS Anker SoundCore. Teraz z obsługą LDAC
Kategorie
- Kino domowe 21
- Gramofony 2
- Głośniki 220